3 października o godzinie 6:30 koalicja klas matematyczno-fizycznych w postaci 2c i 3c udała się w kierunku tajemniczych i niezbadanych Bieszczad. Niezwykle komfortowa 10-godzinna podróż mijała w iście wybitnych humorach, co nie zmieniło się do końca wycieczki. Nawet zimny deszcz i groźne chmury, którymi to powitały nas najdziksze z polskich gór, nie zrobiły na nieustraszonych licealistach zbyt wielkiego wrażenia.
Po zakwaterowaniu w przyjaznym i cieplutkim hotelu z basenem i sauną udaliśmy się na zwiedzanie cudu polskiej inżynierii hydrotechnicznej – zapory na jeziorze Solińskim. Zachwytom nad tym niezwykłym widokiem nie było końca. Istną wisienką na torcie była porcja faktów i ciekawostek, którą przygotowała dla nas pani przewodnik.
Drugiego dnia Bieszczady powitały nas tak, jak powinny witać każdego obieżyświata prawdziwie groźne góry – znowu deszczem i niskimi chmurami i znów - nie zrobiło to na nas większego wrażenia. Udaliśmy się (autobusem) na spacer w stronę bieszczadzkiego schroniska. Po zjedzeniu solidnej porcji suchego prowiantu zobaczyliśmy prawdziwe i jedyne takie na świecie bieszczadzko-białowiesko-kaukaskie żubry. Później mieliśmy okazję przyjrzeć się Bojkowskiej cerkwi w Smolniku. Po powrocie do hotelu i zjedzeniu obiadokolacji udaliśmy się na relaksujący spacer do okolicznej pizzerii, a resztę czasu wykorzystaliśmy na drugi dzień międzyklasowej integracji
Środa - był to dzień pod hasłem wspaniałej zabawy m. in. z łukiem, ścianką wspinaczkową i off-roadem. Po śniadaniu podzieleni na grupy udaliśmy się na niezwykle fascynujące zawody, podczas których to podzieleni na grupy konkurowaliśmy ze sobą, zdobywając punkty w rzucaniu siekierą, dojeniu krowy i innych dziedzinach. Po odbyciu wszystkich punktowanych konkurencji mieliśmy czas na mały odpoczynek, a następnie udaliśmy się na spacer w stronę Jeziora Solińskiego. Mimo niesprzyjającej aury krajobraz wyglądał zniewalająco, a spowite mgłami góry i jezioro wprawiły nas w iście tajemniczy, bieszczadzki klimat. Na otrząśnięcie nas z owej mistyczności przygotowane były samochody terenowe, którymi to dane nam było przejechać się po górskich bezdrożach. Wieczór upłynął pod znakiem pakowania toreb i walizek.
W czwartek, czyli w dzień wyjazdu zdążyliśmy jeszcze raz odwiedzić zaporę na Solinie i odbyć rejs po Jeziorze Solińskim, które w słoneczny poranek ukazało swoje drugie, równie cudowne oblicze. Po takim iście magicznym pożegnaniu, które przygotowały dla nas Bieszczady, udaliśmy się w podróż powrotną.
Wycieczka ta dostarczyła nam nie lada wrażeń i na pewno pozostanie w naszej pamięci na bardzo długi czas. Jestem pewien, że nie jeden uczestnik powróci jeszcze w te cudowne góry.
Damian Bafeltowski
Klasa IIIC
film: Mateusz Majewski
zdjęcia: Jakub Szumski