Liceum Ogólnokształcące
im. Wojska Polskiego

W NOWYM DWORZE MAZOWIECKIM

W tureckiej szkole

Będąc w Turcji niejednokrotnie miałyśmy okazję odwiedzić jedną ze szkół w Ankarze. Pierwsze, co rzuciło nam się w oczy, to sama budowla. Szkoła wydała nam się naprawdę wielka. Razem z boiskiem zajmowała dość dużą powierzchnię. Ściany budynku były grube (prawdopodobnie kamienne) i sprawiały, że mimo wciąż wysokich temperatur na zewnątrz, w środku panował przyjemny chłód. Na wprost wejścia znajdowała się skromna kantyna z małym sklepikiem i kilkoma stolikami, przy których podczas przerw przesiadują uczniowie. Po lewej stronie umiejscowione było stanowisko dyżurnego. Każdego dnia jeden uczeń był zwalniany z lekcji, aby zaopatrywać sale w kredę, pomagać nauczycielom oraz pilnować porządku na korytarzu. W szkole nie ma szatni, a wszystkie ubrania uczniowie wieszają na stojakach w salach. Wchodząc po schodach na kolejne piętra, łącznie trzy, mogłyśmy zobaczyć wiele portretów ważnych osób oraz obrazów uczniów wykonanych różnymi technikami. Rzeczą, która bardzo nam się spodobała były szachy, lecz nie takie znowu zwykłe. Plansza do gry, którą widziałyśmy, rozplanowana była na… podłodze. Białe i czarne kafelki odpowiadały polom, a do tego były także na ok. 60 cm wysokie pionki, którymi można było grać podczas przerw. Większość czasu spędziłyśmy w sali widowiskowej, w której znajduje się mała scena, opuszczany ekran, rzutnik oraz rzędy siedzeń podobnych do tych z kin. Tam przedstawiałyśmy swoje prezentacje oraz poznawałyśmy innych uczestników programu. Z rozmów z uczniami dowiedziałyśmy się, że w szkole nie ma sali komputerowej i właśnie to pomieszczenie ma ją zastępować. Miejscem, którego z pewnością zapomnieć się nie da jest… toaleta. A to z tego powodu, że było to nasze pierwsze spotkanie z tureckimi kabinami tzw. „na Małysza”. Według Turków jest to najwygodniejsza forma toalety J.

Po krótkim opisie budynku, warto wspomnieć też o tym, jak wygląda nauka. Dzieci zaczynają edukację w wieku 6-7 lat. Szkoła, w której byliśmy, jest polskim odpowiednikiem liceum. Trwa 3 lata, a po niej, mając już 18 lat, uczniowie mogą zdawać na studia. Klasy składają się z ok. 30 osób – dziewczyn i chłopców.

Szkolny dzień w Turcji pod wieloma względami podobny jest do tego, jaki znamy my, chociaż natknęłyśmy się też na kilka nowych rzeczy. Każdego dnia przed rozpoczęciem zajęć wszyscy uczniowie zbierają się klasami przed budynkiem, gdzie witają się z dyrektorem szkoły. Po zbiórce udają się na lekcje, które trwają 45 min każda. Dzień szkolny rozpoczyna się o godz. 8:00 i kończy ok. 14:00. Między zajęciami są kilkuminutowe przerwy oraz jedna dłuższa na obiad. Co ciekawe pod koniec każdej z nich aż dwukrotnie możemy usłyszeć dzwonek. Bardzo nas to zaciekawiło, więc spytaliśmy o to naszych tureckich znajomych. Okazało się, że pierwsze dzwonienie następuje 5 min przed zakończeniem przerwy i jest to sygnał dla uczniów, aby skierowali się do swoich klas. Natomiast po drugim dzwonku do sal udają się nauczyciele.

Przedmioty w szkołach w Turcji nie różnią się od tych, jakie znamy z naszych planów lekcji (nie licząc, oczywiście, j. polskiego :)). Poza ojczystym językiem, młodzież uczy się także angielskiego oraz arabskiego, który wykorzystywany jest głównie do celów religijnych. W szkole nie obowiązuje żaden oficjalny strój. Nie jest też dla dziewczyn obowiązkiem noszenie na głowie chusty, zakrywającej włosy. Każdy może ubierać się według swoich upodobań, choć strój powinien być raczej stonowany.

Jak widać, turecka szkoła nie jest tak bardzo inna od naszej, choć naturalnie, są tu pewne różnice wynikające z kultury i religii. Wyjazd z Comeniusem był dla nas bardzo ciekawą przygodą i bardzo się cieszymy, że mogłyśmy wziąć w nim udział. Własne doświadczenie pozostanie w pamięci o wiele dłużej, niż suche fakty przeczytane w przewodnikach. Wciąż utrzymujemy kontakt z naszymi tureckimi znajomymi i mamy nadzieję, że nie było to nasze ostatnie z nimi spotkanie.

Kaja Paczuska